Menu Szukaj Odwiedź mój sklep Zack Roman

Cisi pomocnicy

Cisi pomocnicy

W momencie, gdy osiągamy sukces, wykazujemy się zazwyczaj egocentryzmem. Mówimy w wywiadach o sobie i o tym, jak daleko nam się udało zajść dzięki ciężkiej pracy i samozaparciu. Zapominamy o ludziach, którzy na pewnym etapie życia, często bezinteresownie, pomogli nam w realizacji założonego celu.

Niemal każdy z naszych sukcesów osiągamy dzięki mniej lub bardziej bezpośredniej pomocy innych. Taka myśl przewodnia przyświeca filmowi #IOU (czyli I owe you – Jestem Ci coś winny), który został zrealizowany przez markę Grant’s i stanowił inspirację dla tego wpisu.

Posłużę się przykładami z własnego życia. Kiedy studiowałem w Irlandii, jeden ze starszych anglojęzycznych kolegów recenzował moje wypracowania i rewidował zawarte w nich pomysły. Bardzo mi to pomogło w trakcie pisania pracy zaliczeniowej. Kiedy zaczynałem pracę w Bank of Ireland, kilku irlandzkich kolegów z podobnych stanowisk wspierało mnie na każdym kroku i udzielało cennych porad. Ogromnie ważne było dla mnie to, że zawsze mogłem do nich zadzwonić, żeby się skonsultować. Wtedy jeden ze starszych kolegów powiedział coś, co służy mi od tamtej pory jako rodzaj motta: Jeśli słuchasz rad, stawia Cię to zawsze w lepszej pozycji. Wiele osób nie osiąga prawdziwego sukcesu, bo nie słuchają swojego otoczenia. Największe przestępstwo to bać się zapytać, jeśli nie wiesz albo masz wątpliwości. Oczywiście podstawowy warunek to mieć w pobliżu życzliwe osoby, które mogą służyć wsparciem i radą.

Niewielu z was wie, ale kiedy zaczynałem pisać bloga, byłem bez grosza przy duszy. No, może przesadzam – miałem jeszcze 2 tysiące euro na koncie. Jednak oszczędności znikały w zastraszającym tempie. Nie miałem pracy i nie wiedziałem, co dalej w życiu robić. Za ostanie pieniądze uszyłem swoją pierwszą marynarkę na miarę. Blog okazał się dla mnie ratunkiem, bo już jedną nogą byłem poza Polską. Planowałem wyjechać na zawsze i w końcu dotarłbym pewnie do Nowej Zelandii. W każdym razie taki miałem plan, ale byłaby to forma ucieczki przed samym sobą. Czy można uciekać przez całe życie? Nie sądzę. Po Nowej Zelandii zostałby mi już tylko kosmos.

I właśnie w tym trudnym okresie, w 2011 roku, wsparło mnie kilka osób. Miałem to szczęście, że wśród moich przyjaciół i członków rodziny było kilku fotografów. Kolega ze studiów założył mi blog na wordpressie i opiekował się nim przez prawie dwa lata. Partnerka wspierała mnie w chwilach zwątpienia i pomagała w redakcji tekstów. Rodzice służyli pomocą graficzną. Mój ojciec chrzestny, jedyna osoba z mojego otoczenia posiadająca doświadczenie w prowadzeniu biznesu, pomógł mi w sprawach świeżo powstałej firmy.

Dzięki blogowi mogłem stworzyć siebie na nowo. Teraz zarabiam, zajmując się tym, co mnie pasjonuje. Jednocześnie uzyskuję takie okazje do rozwoju, których być może nie miałbym nawet, gdybym się urodził milionerem. W moim sukcesie spory udział mają osoby, które mi pomogły. Oczywiście bez wiary w siebie, pasji i samozaparcia nawet oni by niewiele zdziałali. Najważniejsze rzeczy zawsze dzieją się w naszej głowie. Ale zaraz potem są przyjaciele i współpracownicy. Każdy w życiu przynajmniej raz zabłądził. Im starszy jestem, tym bardziej zdaję sobie sprawę z sinusoidalnego charakteru życia. Za każdym naszym powstaniem i późniejszym sukcesem stoją cisi pomocnicy. Pamiętajmy też o nich. #IOU

Jeśli czytasz mojego bloga, odwiedź także mój sklep

Przejdź na zackroman.com
Zamknij

Zapisz się do mojego newslettera

Zamknij